czwartek, 30 kwietnia 2015

Sally Hansen Peach Beach

O ile mój pierwszy lakier z serii Xtreme wear okazał się strasznym niewypałam i długo nie mogłam przekonać sie do kupna innych, to ten zmienił moje nastawienie o 180 stopni.
Po pierwsze - nazwa Peach Beach - czyż nie wpada w ucho? Po drugie bardzo fajny kolor. Po trzecie dobrze nakłada się - nie rozlewa, łatwo manewruje się pędzelkiem przy skórkach. Po czwarte - schnie w przyzwoitym tempie. Po piąte - cena - można go kupić już za ok. 8 zł. Szóstym punktem powinna być trwałość, ale uczciwie przyznam, że nie pamiętam (nosiłam ten lakier kilka tygodni temu).
Co o nim myślicie?














wtorek, 28 kwietnia 2015

Orly Coachella Dweller

Oj, nie było mnie tu ponad tydzień. Co ostatnio porabiałam? Zobaczcie...






Np. popijałam Guinnessa w Dublinie ;-)
Oczywiście paznokcie musiały być pomalowane, a żeby nie martwić się odpryskami w czasie kilkudniowej wycieczki użyłam Sally Hansen Miracle Gel (opisywany tu).

Ale bohaterem dzisiejszej notki jest zupełnie inny lakier. To ORLY Coachella Dweller. Ładna jasna zieleń z nutką żółci, kojarzy mi się z takimi naprawdę pierwszymi wiosennymi listkami.
Emalia jest dosyć rzadka i trzeba uważać, żeby nie zachlapać skórek. Pędzelek cienki i długi. Do porządnego krycia wystarczają 2 warstwy, lakier schnie szybciutko i ma piękny połysk. Trwałość - nie wiem, co napisać. Pomalowałam paznokcie wczoraj, dziś wyszorowałam kuchnię i pojawił się pierwszy odprysk, więc nie wiem, czy wina leży po stronie lakieru, czy mocnych środków czyszczących (nie potrafię sprzątać w rękawiczkach i moje dłonie muszą cierpieć).
Co myślicie o takim wiosennym kolorze?








niedziela, 19 kwietnia 2015

Kolorowanka, czyli 2. tydzień projektu u Red Rouge

Uff, zdążyłam w ostatniej chwili... Zrobiłam próbę w środę, ale za krótko czekałam aż naklejki będą suche i wszystkie zniszczyłam. Ponieważ dziś miałam różne inne plany, więc zrobiłam coś prostego i tylko na 2 paznokciach.
Użyłam: płytki BPS L003, Essie Parka Perfect, Golden Rose nr 78, miniaturek z "chińczyka" oraz czarnego lakieru do stempli Essence.


Niestety, naklejka na lewą dłoń zniszczyła mi się przy nakładaniu topu, na szczęście druga wygląda w miarę (chociaż lakier bezbarwny nieco ją rozmazał). Wyszło tak:


czwartek, 16 kwietnia 2015

MAYBELLINE Express finish Crimson

Ostatnio jestem zapracowana, do tego mały remont w domu, więc znów na szybciutko :)
Zauważyłam, że teraz najczęściej na moich paznokciach ląduje czerwony kolor. Dziś pokażę Wam bardzo fajny lakier Maybelline Express finish o nazwie Crimson i numerku 170. Jest to dosyć intensywna czerwień, odrobinę ciemniejsza od tradycyjnej. Wygodny grubszy pędzelek zapewnia dokładną aplikację, 2 warstwy schną migiem (czy rzeczywiście 50 sekund wolałam nie sprawdzać, ale po 5 minutach paznokcie były suche bez żadnych "wspomagaczy"). Jedyną rysą na tym idealnym obrazie jest trwałość - 2-3 dni (możliwe, że to przez stan moich paznokci - zaczęły się rozdwajać, jak już je trochę wyhodowałam, to znów trzeba było przyciąć). Lakier sam w sobie ładnie błyszczy, ale na zdjęciach widzicie ekstra połysk dzięki oliwce.




czwartek, 9 kwietnia 2015

ORLY - After party

Statystyka na blogerze mówi mi, że do tej pory napisałam 99 postów, więc...

Witam Was po raz setny!

Dziś pokażę Orly After Party.
Tak jak wszystkie lakiery tej firmy, ten też ma dosyć długi i cienki pędzelek. Nakłada się przyjemnie, 2 warstwy ładnie pokrywają paznokieć. Schnie szybciutko na satynę. Nie wiem, czy to wina lakieru, czy akurat tego, że podróżowałam, dźwigałam niewygodną walizkę, itp, ale u mnie wytrzymał tylko 2 dni.
Co do koloru, to jest to granat, ale nie czysty, nieco szarawy, chwilami sprawia wrażenie grafitowego.  Urody dodaje mu shimmer, który ładnie mieni się w słońcu. W cieniu lakier wygląda przeciętnie. Miałam mieszane uczucia co do niego - nie jest zły, ale też nie chwycił mnie za serce.
Dajcie znać, czy Wam się podoba.











poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Pozdrowienia z Rotterdamu

Cześć kobietki,

Dziś krótko i na temat :) Świąteczna pogoda zachęciła nas do spaceru po Rotterdamie (mój facet stwierdził, że czuje się na tyle dobrze, żeby nie siedzieć w domu). Tak wczoraj prezentowało się to miasto i moje pazurki:






Zdobienie zrobione z myślą o projekcie u Red Rouge - pierwszy tydzień to czrno-białe stemple. Użyłam białego lakieru Golden Rose Rich Color nr 76, czarnego Essence do stempli i płytki MoYou London Pro 20.



Miłego dnia!

niedziela, 5 kwietnia 2015

Podsumowanie marca

Witajcie,

Pewnie większość z Was świętuje Wielkanoc z rodziną. U mnie tak się złożyło, że w tym roku nie pojechałam do Polski, tak więc siedzimy we dwójkę w domu, mój facet na dodatek chory w łóżku. Zero świątecznej atmosfery :( Ale za to mam chwilę, żeby pokazać Wam co pojawiło się u mnie w ostatnim miesiącu. Moja toaletka pęka w szwach, więc muszę pomyśleć o nowym miejscu dla kolekcji ;-) Póki co nowości siedzą w pudełku po ciasteczkach :)



 Pierwszy dzień marca i od razu zakup ;-) Catrice Pure Blue z limitki Nude Purism. Później doszły 2 lakiery Essence Give me nude, baby! oraz Do you speak love?





Następnie wybrałam się na targi kosmetyczne w Warszawie. Od razu przyznam się, że zaszalałam - wyszłam z 19 nowymi buteleczkami :D

Najbardziej chciałam odwiedzić stoisko Zoya - zupełnie przez przypadek znalazłam je od razu :) Bardzo miła pani sprzedawczyni pokazała mi nowości, opowiadała nieco o firmie, doradzała. Z uśmiechem na ustach wzięłam 2 lakiery: Pixie Dust Chyna oraz Roxy. Gdyby były nieco tańsze na pewno skusiłabym się na więcej...




Na końcu hali było stoisko z różnymi przyborami do paznokci plus jakieś lakiery. Tam "upolowałam" Sally Hansen Trouble Maker za 10 zł. Dalej zahaczyłam o Mollon Pro - nie miałam jeszcze nic tej marki, więc wzięłam 2 lakiery po 5 zł - nr 103 i 124. Precision - nieznana mi do tej pory nazwa - spróbuję jasny niebieski On Cloud. Kiedy już miałam wychodzić zobaczyłam stoisko Italian Beauty, a tam kosz lakierów po 5 zł. Jako że mam słabość do włoskich rzeczy, sięgnęłam po ciekawy fiolet nr 54. A w domu odkryłam, że Italian Beauty to firma z Bydgoszczy :)





Po drodze był jeszcze Morgan Taylor i Color Club:







Chyba największą radochę miałam na stoisku Orly. Oprócz standardowej oferty, były 2 pojemniki z lakierami po 10 zł. Wygrzebałam 7 pięknych buteleczek: Dayglow, Stone Cold, After party, Androgynie, Sparkling garbage, Coachella Dweller oraz Miss Conduct.






Po targach nie kupowałam nic aż do ostatniego weekendu marca. W moim ulubionym outlecie w końcu zawitało Essie. Top Good to go chodził za mną od jakiegoś czasu. Znalazłam miniaturkę w zestawie z lakierem bazowym oraz ładną czerwienią Chinchilly. Ponieważ mam już taki odcień i wielkimi krokami zbliżają się pierwsze urodziny bloga, czas zaplanować jakieś rozdanie :)





To na tyle jeżeli chodzi o marcowe nowości. Pierwszy (i na razie planuję, że ostatni) tak obfity miesiąc. Androgynie Orly mogłyście oglądać tutaj. Reszta recenzji wkrótce :)

Wesołych świąt!